poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział 26. " Skrzywdził cię? "

Dwie godziny temu zakończył się ostatni koncert we Włoszech. Za trzy dni mieli kolejne w Danii z tym, że my z dziewczynami jutro wracamy do Londynu. Tak bardzo nie chcę się z nimi rozstawać..!
Alice po koncercie pojechała do hotelu, by przyszykować się na randkę z Horan'em, a ja i Maggie poszłyśmy do parku niedaleko areny. Blondynka właściwie nie miała planów na wieczór. Ostatnio dzieje się coś złego pomiędzy nią, a Zayn'em. Nie chcemy wnikać w ich prywatne sprawy, przynajmniej się staramy, ale patrzeć na tą dwójkę kiedy są pokłóceni, to naprawdę jak  najstraszniejszy horror.
- Może w sumie to dobrze, że jutro wracamy, przynajmniej dla mnie - sprostowała Mag. - Odpoczniemy od siebie, stęsknimy się i będzie jak dawniej, mam nadzieję.. - dodała ciszej, odchylając głowę do tyłu.
Przytuliłam ją i cmoknęłam w policzek.
- Na pewno tak będzie, nie martw się. Wszystko się między wami ułoży - zapewniłam ją, pocierając jej ramię w celu dodania otuchy. Nagle telefon w kieszeni jej spodni zaczął wydawać z siebie pierwsze dźwięki " What makes you beautiful ". Wiele razy mówiła, że to właśnie dzięki tej piosence zakochała się w chłopakach z One Direction.
- Tak, Zayn..? - zapytała cicho, odbierając połączenie. Momentalnie się uśmiechnęłam. Malik nie potrafi wytrzymać bez niej zbyt długo, co z resztą jest obustronne, ale byłam w stu procentach pewna, że to właśnie mulat jako pierwszy wyciągnie rękę na zgodę. Maggie jest zbyt uparta, by przeprosić jako pierwsza. - Poczekam tylko na Harry'ego, nie chcę zostawiać Liwki samej. Okej, cześć.. - nacisnęła czerwoną słuchawkę i z powrotem schowała telefon do kieszeni.
- Harry już tu idzie - powiedziała, wystukując jakiś rytm butami, hamując uśmiech, który niewątpliwie chciał wkraść się na jej lekko zarumienioną twarz.
Zaśmiałam się.
- Idź - nakazałam, spychając ją z ławki. - Za chwilę cię rozniesie z podniety - kiedy otworzyła usta by coś powiedzieć, natychmiast jej przerwałam. - No idź! - zaśmiałam się. Wywróciła oczami.
- Uważaj na siebie - zagroziła mi palcem. - I nigdzie się stąd nie ruszaj. Cześć - obracała się jeszcze kilka razy, ale kiedy w końcu pokazałam jej środkowy palec, ze śmiechem odwdzięczyła się tym samym i pobiegła w kierunku areny.
Uśmiechnęłam się pod nosem. Cieszę się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku, nie tylko pod aspektem Mag i Zayn'a. Mam na myśli sytuację nas wszystkich. Louis i Liam codziennie gruchają z Eleanor i Danielle na skayp'ie, Niall i Alice nie mogą rozstać się dosłownie na minutę, a ja i Harry.. Właściwie sama nie wiem, co tak naprawdę między nami jest. Z pewnością coś więcej niż przyjaźń.. Czujemy coś do siebie. Hazza wyznał mi to kilka dni temu, ja  jednak nie odpowiedziałam tym samym. Nie czułam się gotowa, co nadal z resztą chyba się nie zmieniło. Pod uwagę trzeba brać dosłownie wszystko: nasze rodziny, jego wyjazdy, moją szkołę, fanów i ich reakcje ( które zapewne będą różne ), paparazzich wpychających się między nas.. Wiem, że to trudne. Ale chyba.. Chyba chcę spróbować.
- Cześć, jesteś tu sama? - usłyszałam niski głos, który należał do przystojnego blondyna o piwnych oczach. Trzasnęłam się w myślach po głowie, bo wpatrywałam się w niego zdecydowanie dłużej, niż bym tego chciała.
- Jak widać - odpowiedziałam, chowając telefon do kieszeni. Usiadł obok mnie, zdecydowanie zbyt blisko. Bliżej, niż bym sobie tego życzyła. Odsunęłam się trochę, ale on wcale nie zamierzał pozostawać na swoim miejscu.
- Wiesz.. - położył mi rękę na kolanie, głaszcząc opaloną skórę na nogach. - Jestem tu z kolegami, może chciałabyś się dołączyć? - przybliżył swoją twarz do mojego ucha i zaczął ciężej i szybciej oddychać. Rozszerzyłam oczy, kiedy założył mi kosmyk włosów za ucho. - Nie bądź taka wstydliwa - uśmiechnął się, wdychając zapach moich włosów.
Sparaliżowało mnie. Nie zrobiłam zupełnie nic. Kompletnie nic.
- Nie wydaje mi się.. - mruknęłam cicho, załamującym się głosem. - Mój.. Mój chłopak tu za chwilę przyjdzie - powiedziałam, odsuwając się od niego tak bardzo, jak było to możliwe.
Po raz kolejny uśmiechnął się, kładąc łokieć na oparciu ławki.
- Oboje doskonale wiemy, że nikt nie przyjdzie - wyszeptał, zaczynając być coraz bardziej nachalny. Złapał mnie za nadgarstek i wzmocnił uścisk, kiedy próbowałam wstać. - Wszystkie tak mówią.
Wtedy naprawdę się przestraszyłam. To wszystko działo się tak szybko.. Wyrywałam się, szarpałam, ale był zbyt silny.
- Puść, to boli! - pisnęłam, kiedy wykręcił mi nadgarstki, bym się nie ruszała.
- A więc tak chcesz się bawić? - zapytał z szyderczym uśmiechem. - Nie mam nic przeciwko.

~ Harry ~

Cieszyłem się na ten wieczór z Liwią. Chciałem spędzić z nią jak najwięcej czasu, ponieważ już jutro wracają  do Londynu. 
Obróciłem się, by ujrzeć Paul'a, który cały czas miał mnie na oku. Powiedziałem mu, że chciałbym mieć trochę prywatności, na co zgodził się raczej niechętnie, bo wszyscy doskonale wiemy, jak czasem niebezpieczne mogą być fanki. Na szczęście w pobliżu już żadnych nie dostrzegłem, więc spokojnie mogłem udać się w stronę parku.
Odetchnąłem i potarłem ręce o spodnie. Boże, przy żadnej dziewczynie nigdy nie pociły mi się ręce! Sam nie wiem, dlaczego byłem tak zdenerwowany. Może przebywanie w towarzystwie Liwki po moim, chyba dość niefortunnym, wyznaniu uczuć, zaczynało być stresujące? W końcu chyba każdy wie jak to jest zrobić z siebie idiotę z nadzieją, że może jednak coś może się zmienić, kiedy tak naprawdę nie zmieniło się prawie nic, ale za wszelką cenę nie chce się poddać przyjaźni. Staram się pogodzić z myślą, że to nie ja będę tym, którego w każdej chwili może przytulić. Że to nie mnie będzie obdarowywała pocałunkami, pełnymi uczuć uśmiechami, miłosnymi gestami, że to nie mnie spotka to szczęście. Że nic się nie zmieni.
Nagle usłyszałem jakiś pisk i przekleństwa padające z ust dziewczyny. Nie byłem w stanie dokładnie rozpoznać głosu, bo był.. jakby przytłumiony?
Obróciłem się w koło, próbując znaleźć miejsce, z którego usłyszałem te dźwięki.
Kiedy po raz kolejny dobiegł mnie głos tej dziewczyny, spojrzałem prosto przed siebie. Między krzakami i drzewami odgradzającymi ulicę od parku była w miarę duża szczelina, przez którą zobaczyłem wszystko, co się działo.
Liwia.
Natychmiast tam podbiegłem, przedzierając się przez rośliny. Szybko zbliżyłem się do drzewa, do którego podpierana była Liwka przez jakiegoś gościa. Chwyciłem go za bluzę i mocno odciągnąłem do tyłu, powodując jego upadek. Podszedłem do dziewczyny i chciałem zrobić coś, żeby wiedziała, że jest już bezpieczna. Ale nie zrobiłem nic. Wiedziałem, że płacze przeze mnie. Gdybym tylko wyszedł z areny dwie minuty wcześniej..
- Harry, uważaj! - krzyknęła nagle, przez co natychmiast się odwróciłem, unikając tym samym ciosu. Chwyciłem szybko jego nadgarstek i wykręciłem, drugą ręką trzymając go za ramię.
Oddech, oddychaj, Harry. Uspokój się. Pięć, cztery, trzy..
Chyba nigdy nie byłem tak wściekły!
Z całej siły kopnąłem go w piszczel, przez co przewrócił się na podłoże, chwytając za bolące miejsce.
Nie mam pojęcia, co we mnie wstąpiło. Kopałem go wszędzie, gdzie akurat się natrafiło. Zdawałem sobie sprawę z tego, co chciał zrobić Liwii i  to jeszcze bardziej mnie wkurwiało.
Nagle poczułem wyraźny dotyk na ramieniu, przez co natychmiast się odwróciłem.
- Przestań - powiedziała, odpychając mnie lekko w bok. Spojrzałem na jego nieprzytomne ciało i przysięgam, tak bardzo miałem ochotę powiesić go za..
- Skrzywdził cię? - zapytałem, patrząc w jej oczy, które wyrażały teraz setki emocji. Jedyne, co potrafiłem  z niej odczytać, to szok, zdenerwowanie i strach.
- Nie.. - odpowiedziała cicho.
Natychmiast ją przytuliłem. Tak bardzo nie chciałem, żeby stała jej się jakakolwiek krzywda.. Wolałbym zginąć, niż pozwolić komuś ją skrzywdzić.
- Przepraszam - wyszeptałem, czując, że w oczach zbierają mi się łzy. - Gdybym tylko pojawił się tu wcześniej.. - poczułem mocniejszy uścisk z jej strony. Pocierała dłonią moje plecy. - Przepraszam.. - westchnąłem.
- Harry, to nie twoja wina. To ja mogłam stąd uciekać, kiedy tylko rozpoznałam jego zamiary.. - powiedziała cicho, nie przestając mnie uspokajać. - Chodźmy stąd.


***

Przepraszam że końcówka taka nijaka, chciałam zrobić dłuższy rozdział ale koniecznie też chciałam dodać dzisiaj. Wychodzę za chwilę z domu, więc nie mam jak xx 
Nie wiem kiedy pojawi się następny rozdział, także życzę wam udanych wakacji! :D
" Są wakacje kochani, bez spiny, luźno, bawcie się z nami, zanim będzie za późno! " :D :D :D 

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 25. " Czy Harry jest w więzieniu?! "

~ Harry ~
3 dni później

Ledwie znaleźliśmy się we Włoszech, a Zayn już odpiernicza. 
Godzinę temu na wyświetlaczu mojego telefonu pojawił się napis " Zayn ". Jakie było moje zdziwienie, kiedy zamiast jego głosu, usłyszałem policjanta mówiącego, że ma z nim problem. Przyjechałem we wskazane miejsce, a tam mulat uwieszony był na znaku drogowym.. Obok niego stał policjant ze skrzyżowanymi rękami, wyraźnie zdenerwowany.
- Pana kolega może mieć poważne kłopoty - przywitał mnie młody mundurowy, kiedy tylko wysiadłem z samochodu. Spojrzałem na pół przytomnego Zayn'a i westchnąłem, kręcąc głową. 
- Nie wygłupiaj się. Wstań - powiedziałem do niego. Haha, chyba myślałem, że mnie posłucha. Jestem naiwny.
- Chyba nie ma pan innego wyjścia, jak zaprowadzić kolegę.. Mógłbym zrobić to ja, jak już z resztą próbowałem, ale stawia opory, a krzywdy nikt nikomu robić nie chce, tak jak też nie chcę zyskać problemów..
Przytaknąłem, podchodząc do Zayn'a. Chwyciłem go pod pachami i podniosłem do góry. Ciężko było utrzymać jego niekontaktujące ciało. 
- Harry... Zaufałem ci... Tobie pozwoliłem mnie.. No, przenieść - czknął, zamykając oczy.
- Zapraszam do poloneza - policjant wskazał ręką na auto, do którego miał zostać wprowadzony przeze mnie Zayn.
- Ale ja.. Nie umiem tańczyć - mruknął Malik, coraz bardziej tracąc czucie w nogach, przez co praktycznie go niosłem, co nie było wcale takie łatwe..
- Zayn, przymknij się, błagam. Módl się, żeby nie było tu żadnych paparazzich - powiedziałem cicho, bardziej do siebie niż do niego.
Mulat oparł głowę o siedzenie i zaczął się wydzierać na całe gardło zalanym głosem.
- Puśćcie mnie! Będę uciekał! - wystawił nogę na zewnątrz i chciał wypełznąć z auta, ale szybko go powstrzymałem.
- Nie chcę robić afery, bo wcale nie uśmiecha mi się aresztowanie tego pana, ale będę musiał wlepić karę grzywny za picie w miejscu publicznym - odrzekł policjant, okazując trochę człowieczeństwa, co w takich przypadkach i innych państwach mogło nie ujść Zayn'owi takim płazem..
- Jasne, dziękuję bardzo, naprawdę - odetchnąłem. - Mielibyśmy niezłe problemy.
Kiedy Malik po raz setny chciał uciec z radiowozu, postanowiłem pojechać z nim, tak na wszelki wypadek.

~ Louis ~

 Siedziałem w salonie z Liwią i Jack'iem, chłopakiem, który miał nam pomóc pisać piosenki na nowy album. Wymyśliliśmy już naprawdę dobry tekst, w czym pomagała nam też właśnie dziewczyna.
- Bo ta miłość staje się coraz silniejsza, więc nie chcę czekać ani chwili dłużej * - przeczytał Jack niestaranne pismo na kartce. Stuknąłem się ołówkiem w głowę i przygryzłem go, próbując wymyślić dalszy ciąg tekstu.
- Chcę tylko powiedzieć światu, że jesteś mój - odrzekła Liwia. - To znaczy moja, jakbyście to wy mówili.. - poprawiła się szybko, odwracając zarumienioną twarz.
Przyjrzałem się jej badawczo, mrużąc oczy.
- Pogadamy później, koleżanko - odezwałem się, przytakując, kiedy na mnie spojrzała. - Czuję, że masz mi coś do powiedzenia.
- Ty lepiej myśl o tekście, a nie tu.. - mruknęła, przełączając kanał w telewizji.
- Piosenka ma być na temat kochanków, którzy chcą się ujawnić, bo nie mogą ukrywać dłużej tego uczucia.. - powtórzył po raz kolejny Jack, próbując się skoncentrować. - Refren może zacząć się od słów: " Nie wiedzą o rzeczach.. "
Niewątpliwie dobry fragment, wymyślony przez pisarza, przerwał mi dźwięk przychodzącego połączenia. Hazza.
- Hallllo? - przedłużyłem, opierając głowę o sofę. Spojrzałem kątem oka na Liwię. - Co tam, Harry?
Tak, właśnie dlatego to dodałem. Oczekiwałem reakcji na jego imię i bach, doczekałem się. Obróciła szybko głowę w moją stronę, a kiedy zauważyła, że jej się przyglądam, równie szybko ją odwróciła.
- Mógłbyś odebrać moje auto z placu św. Piotra? - zapytał od razu.
- Błagam, nie mów mi tylko, że idziesz się najebać - westchnąłem, przypominając sobie ostatnią sytuację, kiedy zadzwonił z tym samym powodem.
- Nie, tym razem zrobił to Zayn. Jestem z nim na komisariacie, pewnie zostanie tu do wieczora. Poczekam na niego.
- Na jakim komisariacie? Co się stało?! - zapytałem głośno. Zarówno Jack jak i Liwia wpatrywali się we mnie z niepokojem, jednak dziewczyna była znacznie bardziej przerażona.
- Nie będę opowiadał wszystkiego, po prostu się upił i sprawia problemy.. Muszę kończyć. Dzięki, cześć Lou.
- Hej.. - odpowiedziałem, zanim się rozłączył.
- Co jest do cholery?! Czy Harry jest w więzieniu?! - krzyknęła przestraszona Liwka, wstając z sofy, jakby od razu była gotowa iść po Hazzę, by wyrwać go z rąk mundurowych.
- Tak, ale nic nie zrobił.. - kiedy zobaczyłem jej przerażony wyraz twarzy, natychmiast się poprawiłem. - To znaczy nie w więzieniu! Zayn wypił za dużo i siedzą na komisariacie. Spokojnie, wrócą wieczorem.
Ulga, z jaką przyjęła moją wiadomość Liwia, była znacząca. W końcu kiedy ktoś, na kim nam zależy, wpadnie w tarapaty, to przejmujemy się tym bardziej, niż gdyby przytrafiło się to nam, nieprawdaż? Ja nic nie sugeruję, są " przyjaciółmi ", więc wiadomo, że jakaś więź między nimi jest.. Szkoda tylko, że nie chwalą się, jak jest naprawdę.
Dzisiaj rano przed wywiadem dla włoskiego programu o makaronach i gwiazdach ( nie wiem co ma to ze sobą wspólnego, ale przemilczę ) zszedłem do kuchni, żeby zrobić sobie śniadanie. Słyszę jakieś rozmowy, więc myślę: a co, pobawię się w szpiega! Wyglądam zza framugi, a tam.. Liwia miesza herbatę w filiżance, a Harry przytula dziewczynę od tyłu i całuje ją w szyję! No ludzie, nie próbujcie mi wmówić, że tak robią przyjaciele!

~ Harry ~

Wróciłem do hotelu około 21, z ( już ) trzeźwym Malikiem. Było mu wstyd, że tak się zalał i przepraszał policjanta z którym się awanturował jakieś dziesięć tysięcy razy. Naprawdę był wdzięczny, bo zapewne w innym państwie nie skończyłoby się tylko na grzywnie, ale na aferach w telewizji, gazetach, może nawet w sądzie.. Najważniejsze jest to, że Modest nie ma o niczym pojęcia i mamy nadzieję, że tak pozostanie. Paul obiecał nas nie wydać. 
Opadłem ciężko na sofę w naszym małym apartamencie, przecierając zmęczoną twarz dłońmi. Zamknąłem oczy, ale nie dane było mi rozkoszować się przyjemną ciszą, kiedy nagle trójka chłopaków wparowała do salonu, zalewając Zayn'a pytaniami. 
- Hej, uspokójcie się - przerwał zamieszanie mulat. Pokręcił głową, spuszczając wzrok. Liam podszedł bliżej niego, klepiąc go po plecach. - Przechodzimy z Maggie przez gorszy okres i musiałem odreagować.. Przepraszam was, w szczególności ciebie, Harry - spojrzał na mnie ze skruchą w oczach, a ja przytaknąłem, wstając z sofy. Przytuliłem go po przyjacielsku, klepiąc go po barku.
- Rozumiem cię, Zayn - westchnąłem.

Nagle do pomieszczenia weszły trzy uśmiechnięte dziewczyny z milionem toreb, które od razu odstawiły przy wejściu. Uśmiechnąłem się, widząc Liwię, której słodki uśmiech nie schodził z twarzy. Momentalnie kąciki moich ust podniosły się w górę i podszedłem do niej, przytulając od tyłu. Zanurzyłem twarz w zagłębieniu między jej ramieniem a szyją, przybliżając wargi do jej ucha.
- Masz tam coś dla mnie? - wyszeptałem, wkładając palce do kieszeni jej ciasnych jeansów. Zachichotała pod nosem.
Boże.
Ona nie ma pojęcia, jak działa na facetów. 
Kątem oka zobaczyłem zaciekawione spojrzenia reszty, ale zignorowałem je, mając ją w końcu tak blisko. 
Wiem, że nie byliśmy parą, ale tak cholernie trudno było mi się powstrzymać!



***

* Tekst pisany przez Lou, Jacka i Liwię to po prostu " They don't know about us " :D

Wiem, że krótki, ale komentarzy mało to nawet nie miałam weny. Sama nie wiem w którym momencie skończę to opowiadanie.. Jedyne, co mam w głowie to to, że mimo 21 która właśnie wybiła na zegarze jest tak duszo, że dosłownie zalewam laptopa. Nie no, aż tak źle to nie jest, ale same rozumiecie.
Moje życie jest piękne. Piszę z Felipe Fontelesem ( Boże, jaki to jest wariat! :D ), po weekendzie ostatni tydzień w szkole przy czym pojawię się tam ze dwa razy :D wychodzę z tej szkoły i będę bardzo tęsknić za nauczycielami * hahaha ten żart mi się udał * i ogólnie jest całkiem pozytywnie :D
Jeżeli będziecie się nudziły, to polecam wam  http://dark-fanfiction.blogspot.com/ to opowiadanie. Jest pisane przez dziewczynę z Anglii, a to jest tłumaczenie tego opowiadania. Jest o Hazzie i jest naprawdę PRO!
Także trzymajcie się dzieciątka, do napisania prawdopodobnie :D