piątek, 13 września 2013

Rozdział 30. " Cześć Bronku, kto ma ochotę na ziemiaki? ".

Chłopcy za dwa dni wracali do Londynu, a po internecie ciągle krążyły moje zdjęcia z imprezy Connor'a. Wypiłam trochę za dużo i pewnie zostało to zauważone, ale większość raczej skupiała się na otaczającym mnie gronie mężczyzn. Właśnie wtedy pojawiły się plotki, że zdradzam Harry'ego, co było kompletnie niedorzeczne.
Właśnie tego się bałam. Wychwytywania sytuacji przez osoby, które nie mają o niczym pojęcia, którym zależy tylko na głupiej sensacji..
Oczywiście od razu Harry do mnie zadzwonił i już na wstępie zaczął mnie uspokajać, mówił, że przecież mnie zna i mi ufa, że popieprzone brukowce nie mogą wtargnąć między nas, nie mogą zniszczyć naszego związku. Zgadzałam się z nim, starałam się o tym nie myśleć. Zdecydowanie pomogły mi fanki One Direction, które stały za mną i Harry'm. Przez cały tydzień w trendach światowych widniały hashtagi, w których broniły nas przed całym tym zamieszaniem. W zasadzie byłam trochę zdumiona, że tak wiele osób wypowiadało się o mnie pozytywnie. Co prawda, jak zawsze znalazły się osoby, które kierowały kilka złych słów, ale Alice nauczyła mnie to ignorować, przynajmniej w pewnym sensie. Zawsze przejmowałam się opinią innych, dlatego dużo nad tym myślałam, co takiego im zrobiłam, dlaczego wypisują takie rzeczy.. Dziewczyny cały czas mi powtarzają, że to normalne, kiedy jest się w związku z kimś sławnym. Myślałam, że zniosę to lepiej, jednak mimo wielokrotnych zapewnień, że nic nie jest moją winą, w jakimś stopniu cały czas czułam się podle.


 Chłopcy w Heathrow mieli wylądować o 21. Cały dzień chodziłam jak na szpilkach, ciesząc się ze wszystkiego. Gdyby nie to, że często śmieję się z byle powodu, rodzice pewnie byliby zaniepokojeni moim zachowaniem, ale już zdążyli się przyzwyczaić.

-  But you're an animal, baby, it's in your nature - śpiewałam, wchodząc do kuchni. Zakręciłam biodrami i zaczęłam tańczyć przy framudze drzwi. - Gooooooood girl! I know you wa..
Już miałam podchodzić do lodówki, kiedy przy stole zauważyłam rodziców, siedzących razem z dziadkami i moim małym kuzynem, wpatrującymi się we mnie jak w dziw natury z afrykańskiej oazy.
Zastygłam w połowie kroku i wpatrywałam się w nich z szeroko otwartymi oczami.
Rodzice kręcili tylko przecząco głowami, a dziadkowie wybuchnęli śmiechem, razem z małym Michael'em.
- Liwka na tancerkę! - wydarł się dziadek, podchodząc do mnie. Otrząsnęłam się z szoku i przytuliłam go. Strasznie dawno go nie widziałam!
Po chwili zrobiłam to samo z babcią.
- Ej, mała - zaczęła, wyciągając swojego iPhone'a. Ta to ma życie.. - Follownęłam cię na twitterze i teraz widzę twoje wpisy na profilu - mówiła, przesuwając ekran w dół. Skrzywiłam się. Błagam, żeby jakimś cudem nie zobaczyła wszystkich moich tweetów, bo czasem są.. nieodpowiednie. Szczególnie dla niej jako osoby starszej.. - Jak długo jesteś z tym blondasem? Słodziak - wypaliła, uśmiechając się pod nosem. - Fajne rzeczy do siebie piszecie, zakochańce.
Nowoczesna babcia. Tak, to jest to..
- Liwia jest z jego kolegą, Harry'm - oznajmiła moja mama, z taką dumą, jakby to Harry był jej synem i dokonał czegoś niesamowitego. Dzięki mamo, że o mnie też mówisz z takim uznaniem..
- Aaaaa - doznała olśnienia babcia. - To ten z tymi tatuażami, szmatką na głowie, obdartych butach..
- Tak, to ten, babciu - przerwałam jej, uśmiechając się szeroko.
- Będzie już dzisiaj w Londynie, prawda? - zapytał dziadek, na co przytaknęłam. - To dobrze, bo słyszeliśmy, że będzie rodzinna kolacja, też chcielibyśmy go poznać. Musimy wiedzieć, z kim nasza wnuczka się prowadza!
Zaśmiałam się.
- Tak, ale ta kolacja jest jutro. Dzisiaj pewnie będzie zmęczony - pokiwał głową ze zrozumieniem.
Dosiadłam się do stołu, biorąc ciastko z talerza.
Coś czuję, że jutrzejszy wieczór będzie, cóż.. wyjątkowy.

Siedziałam z Miki'em i Maggie na kanapie w salonie, oglądając bajki na Disney Channel. Na fotelu obok nas leżał mój brat i pisał sms-y, uśmiechając się głupio do telefonu.
- Ty się lepiej umaluj, przecież z takim ryjem do paparazzich nie wyjdziesz - powiedział Kacper, śmiejąc się głośno.
Zmrużyłam oczy i pokazałam mu środkowy palec.
- Chciałabym bez makijażu wyglądać tak jak ty, serio - odrzekła Mag.
Nigdy nie sądziłam, że jestem niewiarygodnie piękna by się nie malować, ale jakoś nigdy szczególnie mi się nie chciało.. Czasem, kiedy moja twarz miała naprawdę zły dzień nakładałam podkład i puder, na co dzień używałam tylko tuszu do rzęs i eyeliner'a.
- Już siódma, powinnam zacząć się ubierać - mruknęłam, zapadając się w kanapie. Cały dzień chodziłam w bluzie i szortach, z włosami w koku, czyli typowy Różalski " nie ogar ".
Na szczęście dziadkowie z rodzicami wyszli na jakąś kolację, więc przynajmniej był spokój. Moja babcia chce założyć sobie Instagrama, ale obiecałam jej, że załatwię to jutro.

- Mike, chcesz coś do picia? - zapytałam małego, kiedy byliśmy już na lotnisku. Na szczęście przyjechałyśmy tylko w trójkę, razem z moim kuzynem. Lepiej dlatego, bo mama i babcia planują zostać Directionerkami, więc wolałam zostać w bezpiecznej strefie. Wzięcie tu Michael'a z nami nie było problemem bo wiem, że on nie rzuci się na chłopaków jak napalona fanka. Najbardziej bałabym się o życie Louis'a.
Za chwilę miały dojechać również Eleanor i Danielle.
- Colę, ciociu - wskazał rączką na automat z napojami kilkanaście metrów od nas. Chwyciłam go za rękę i podążyliśmy w tamtym kierunku. Maszyna była prawdopodobnie z zeszłego wieku, bo się zacięła kiedy już wrzuciłam pieniądze, ale potraktowałam ją kopniakiem i wyrzuciła coca colę.
Fanki i paparazzi zaczęli gromadzić się na miejscu, tworząc gwar. Można się było tego spodziewać, w końcu są jednymi z najbardziej rozpoznawalnych ludzi na świecie..
Wzięłam Miki'ego na ręce i podążyłam w kierunku ławki, gdzie czekały już dziewczyny Louis'a i Liam'a, razem z Mag i Alice. Przywitałam się z nimi i zajmując sobie czas rozmową, czekałyśmy na chłopaków. 

Samolot opóźnił się o około godzinę, Michael zasnął na moich kolanach, trzymając mnie rączką za bluzkę. Cmoknęłam go w głowę i podniosłam wzrok. Właśnie wtedy zaczęło się zamieszanie. Błyski fleszy, piski fanek, pytania dziennikarzy, fotoreporterów, pstryk aparatów, krzyki ochrony.. Całą piątką cierpliwie czekałyśmy, aż chłopcy sami nas zobaczą i po rozdaniu autografów podejdą..
Od razu go zauważyłam.
Jego włosy były jak zwykle w nieładzie, na sobie miał czerwono-czarną koszulę w kratę i ciemne jeansy. Rozdawał po drodze autografy, pozował do zdjęć z fanami.. Właśnie wtedy fanki odeszły na bok, a spojrzenie Harry'ego wylądowało prosto na mojej twarzy. Jego zielone tęczówki rozszerzyły się, a na ustach natychmiastowo pojawił się uśmiech. Przeprosił ochroniarza, który stał przed nim i przeszedł przez barierkę. Rzucił torbę koło ławki i podszedł do mnie szybkim krokiem, uśmiechając się coraz szerzej.
Ostrożnie położyłam Mike'a na ławce, a kiedy odwróciłam się w stronę gdzie poprzednio był Harry, ten stał już przy mnie.
Objął mnie szczelnie w pasie, napierając na moje usta. Nie mogłam przestać się uśmiechać. Wplątałam palce w jego włosy, rozkoszując się tą chwilą. Jego zapachem, gorącymi ustami, idealnymi włosami pod moimi rękoma, dotykiem, obecnością.. Tak bardzo mi tego brakowało.

Tego wieczora poszliśmy do małej kawiarni na kolację, nie mogąc nacieszyć się do końca swoją obecnością. Do domu Harry odwiózł mnie i Mike'a około 3 w nocy po tym, jak mały zasnął na krześle i nieomal z niego nie spadł.
- Przyjadę po ciebie o 20, ubierz coś ładnego - powiedział, zanim pożegnaliśmy się ostatnim pocałunkiem.


 Właśnie kosiłam trawę przed domem, kiedy usłyszałam swoje imię wypowiadane z ust moich dwóch przyjaciół.
- Kosisz trawę? - zapytał zdziwiony Zayn, witając mnie całusem w policzek.
- W kaloszach? - dodał Niall, robiąc to samo co mulat.
- W Polsce to całkiem normalna rzecz.. - mruknęłam cicho. - Idźcie do środka, ja skończę i przyjdę.

Kiedy weszłam do swojego pokoju, oboje leżeli rozwaleni na moim łóżku, bawiąc się misiami, które spały ze mną tej nocy. I poprzedniej. I jeszcze poprzedniej..
- Halo halo, Staszek - Zayn chwycił królika i pomachał nim przed nosem Niall'a. - Mam długą marchewkę, a ty?
Spojrzałam na niego jak na idiotę, po czym położyłam się obok nich.
- Nie zwracaj na niego uwagi, nie palił od kilku dni i mu odbija.. - mruknął Horan, łapiąc pluszowego delfinka. - Cześć Bronku, kto ma ochotę na ziemniaki? - zapytał dziecięcym głosem.

Ze względu na brak obecności w domu moich rodziców i głodu, który nam doskwierał, zamówiliśmy pizzę.
Nialler wykombinował sobie nowe zajęcie. Od dziś prowadzi program, który nazywa się " Niall nagrywa ". Nie wnikałam. Wiem tylko, że wszystko uwiecznia na telefonie.
Machał mi nim przed twarzą kiedy jadłam, więc lutnęłam go po włosach.
- Mogę zrobić zbliżenie na ten kawałek? - zapytał z całkowitą powagą.
- Na własną odpowiedzialność, może być agresywny..



***

Z góry przepraszam za ten rozdział, ale jest 24 , za mną ciężki (ty)dzień a chciałam koniecznie dzisiaj dodać. Przepraszam że nic nie pojawiło się przez miesiąc, ale eh rozumiecie, szkoła :/ 
Nie mam na nic czasu.
HELP.