czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 29. " Też bym się wkurzyła, gdyby ktoś spłoszył mi laskę sprzed dzidy. "

~ Zayn ~

- A ja jestem Harry.
Spojrzeliśmy na Styles'a, który już od godziny stał przed lustrem i wyciągał przed siebie dłoń w powitalnym geście. 
 http://24.media.tumblr.com/tumblr_mcu1scl0la1r6vpqzo1_500.gif
- Nie, nie - mruknął do siebie, wycofując się o kilka kroków. - Jestem Harry - powiedział spokojniej, ale po chwili pokręcił przecząco głową. - Nie, nie - zrobił to samo ponownie. - Nazywam się Harold..
- Hazza, co ty do jasnej ciasnej robisz? - zapytał Liam, bawiąc się swoim telefonem, zapewne czekał na wiadomość od Danielle. 
- A tam, kładę na to - powiedział do siebie, po czym spojrzał w naszym kierunku. - Emm.. Rodzice Liwii chcą mnie poznać - westchnął, wpychając się na kolana Louis'owi.
- To chyba dobrze, nie? - zapytał Tommo, obejmując lokatego w pasie i pieszczotliwie położył mu głowę na ramieniu. 
- No tak, ale.. Denerwuję się. Co jak mnie nie polubią? Zabronią się Liwce ze mną spotykać i co wtedy? - dramatyzował, bezradnie rozkładając ręce. - Może jeszcze będę dla nich zboczeńcem, który chce wykorzystać ich córkę.. No bo jakby nie patrzeć, jestem od niej starszy o te dwa lata, ona jest niepełnoletnia..
- Stary, wyluzuj - uśmiechnąłem się, przybierając swój jak najbardziej obojętny ton. Spotkanie rodziców swojej ukochanej to nie tragedia. - Dobrze dogadujesz się ze starszymi ludźmi, więc czego się boisz? 
- Dokładnie, polubią cię - poparł mnie Niall. - Tak na marginesie, to rodzice Alice też mnie zapraszają do siebie. Wybieram się tam w pierwszy piątek po naszym powrocie do Londynu - odrzekł na luzie, podrzucając swój telefon w rękach. 
- W pierwszy piątek? - zapytał Liam. - To prawie tak jak spowiedź - zmrużył oczy w kierunku Horan'a. - Ja bym się bał. 
- Naaah, to bardzo fajni ludzie. Z mamą Alice piszę smsy. Wiecie, że Rosalie uwielbia piłkę nożną?! - wykrzyczał podekscytowany. 
Wow, wow. Już jest z mamą Ali na "ty"? Szybko mu poszło..
- Spoko Harry, mnie też to pewnie niedługo czeka - pocieszyłem przyjaciela na tyle, na ile umiałem. 
To fakt, Maggie wspominała coś o skonfrontowaniu naszych rodzin, ale nie myśleliśmy o tym jakoś konkretnie, raczej perspektywicznie. I tak, obawiałem się trochę tego spotkania, ale cóż, musiało to kiedyś nastąpić. 
W końcu muszą wiedzieć, jakie zamiary mam wobec ich córki. 

~ Liwia ~

Od chwili powrotu do Londynu nic nie jest.. normalne. W szkole obcy dla mnie ludzie patrzą na mnie jak na narzeczoną księcia William'a, znajomi natomiast zwracają się do mnie per " pani Styles ". 
Nie mówię, bo brzmi nieźle, ale.. my dopiero zaczęliśmy się spotykać! Nie chcę, żeby nasz związek skończył się, zanim tak naprawdę się rozpoczął.
Do powrotu chłopaków zostały trzy tygodnie. 21 dni. Obecnie znajdują się w Dallas, gdzie pracują nad sesją zdjęciową, piosenką i zagrają na miejscu kilka koncertów. Strefa czasowa nam nie sprzyja, ponieważ w USA jest o 8 godzin wcześniej niż w Londynie, więc całkiem się ze sobą mijamy. Kiedy ja kończę szkołę, oni jeszcze śpią. Później robię lekcje, uczę się, idę na trening- oni w tym czasie mają wolne. Dopiero przed 21 kiedy ja mam czas, oni rozpoczynają " dzień roboczy ". Staramy się wymieniać kilkoma sms-ami dziennie. Ja piszę do niego w wolnym czasie, on odpisuje kiedy ma moment dla siebie i tak na zmianę.
Ciężko mi bez głosu Harry'ego. Chciałabym, żeby powtórzył mi, że niedługo wracają i że za mną tęskni.
Westchnęłam, wpatrując się znudzona w zegar nad tablicą. Dopiero połowa lekcji geografii za mną..
- Liwia - Mag szturchnęła mnie długopisem w dłoń, więc przeniosłam na nią swój wzrok. - Connor organizuje imprezę w piątek, pójdziemy dzień wcześniej na zakupy, okej? - szepnęła, nie chcąc być usłyszana przez nauczyciela. Zmrużyłam jedno oko, myśląc nad wymówką.
- Maggie, ja.. Nie idę - odpowiedziałam cicho, kontynuując rysowanie dzieł artystycznych na tyle zeszytu. Usłyszałam zirytowane sapnięcie blondynki.
- Nie Liwka, idziemy we trzy. Wiem, że tęsknisz za Harry'm, dopiero zaczęliście, więc tym bardziej jest wam trudniej, ale lepiej iść się zabawić niż siedzieć w domu i wpatrywać się w wasze zdjęcia, no nie? - zapytała retorycznie. - Będzie alkohol - dodała, widząc moją niezdecydowaną minę.
Wiedziała, jak mnie podejść. W końcu, kto nie lubi się napić, chociażby dla lepszej zabawy? Tak to już się stało, że bez picia nie ma dobrej imprezy.
- Niech będzie - przewróciłam oczami, zgadzając się na propozycję.

~ z innej perspektywy ~
 2 dni później

- Said I had a dirty mouth, but she kissed me like.. 
- Stop, Harry, stop! - krzyknął Ryan, machając gwałtownie rękoma. - Jeszcze raz od tego samego momentu.
Harry przetarł twarz dłońmi, biorąc głęboki wdech. 
- Trzy, dwa - odliczał James. - Lecisz! 
- Said I had a dirty mouth.. 
- Nie, nie, to nie wyjdzie - mruknął Ryan, kiwając przecząco głową. - Harry, idź odpocząć, twoje solo nagramy kiedy indziej. Zayn, jesteś gotowy? - zapytał, niemal z błaganiem w oczach. Premiera piosenki zbliżała się wielkimi krokami, a przed zespołem została jeszcze ponad połowa kawałka do nagrania. Ponaglające terminy wcale nie pomagały. Wywiady, sesje, nowe utwory, koncerty.. Czasem po prostu musisz od tego odpocząć. 
Na początku chłopcy widzieli same pozytywy w robieniu kariery. Robisz to, co kochasz, dla kogoś, kto to docenia- czerpiesz przyjemność. Jednak z czasem, pod wpływem nacisków ludzi, z którymi podpisałeś kontrakt, tracisz to, co tak bardzo kochałeś. W takich chwilach potrzebny jest moment dla siebie, by po jakimś czasie wrócić do tego i znów cieszyć się z tego, co robisz. 
Jedyne, czego Harry potrzebował, to tydzień wolnego i możliwość zobaczenia się z dziewczyną, za którą tęsknił bardziej niż kiedykolwiek.

~ Liwia ~

Chłopcy do 16 czasu w Londynie mieli ranek dla siebie, więc postanowiliśmy w końcu porozmawiać. 
Ze szkoły o 14:30 biegłam jak... bardzo szybko. Nawet gdybym miała konkurować z Usain'em Bolt'em, pewnie bym wygrała. 
Chyba nie brałam pod uwagę faktu, że całą noc padał śnieg z deszczem, a do południa było około -10 stopni, więc na chodnikach i ulicach była niezła ślizgawka.. A ja, poszarpane dziewczę, biegłam po tym lodzie, aż w końcu musiało się to stać - przewróciłam się. Cóż, nie powinno być tu żadnej niespodzianki- ja wywijam orły gdzie tylko popadnie. Takie życie kaleki.
Jęknęłam pod nosem, leżąc na chodniku. Strasznie bolał mnie tyłek i plecy..
- Liwia? - zapytał znajomy głos, a ja natychmiast oprzytomniałam.
David. 
- Czemu do cholery leżysz na chodniku? - zapytał zmartwionym głosem, podchodząc bliżej.
- Relaksuję się - wzruszyłam nerwowo ramionami, próbując spowolnić akcje mojego serca. 
- Chodź - chwycił mnie za obie ręce i podniósł do góry. - Coś cię boli? Uderzyłaś się w głowę? - zapytał, patrząc mi prosto w oczy z czystą troską wypisaną na twarzy.
- Nie, nie, jest okey - zaprzeczyłam szybko, uśmiechając się delikatnie. 
- Lepiej będzie jeżeli cię odprowadzę - potargał mnie po grzywce, która wystawała spod czapki. 
Kiedy zauważyłam, że czeka na potwierdzenie propozycji, przytaknęłam lekko. 
Początkowo panowała cisza. W mojej głowie nie było już chłopaków z One Direction, nie było Harry'ego, wszystko.. wyparowało. Ciągle dręczyły mnie myśli, co z David'em, kim dla siebie teraz jesteśmy, czy nic się nie zmieni.. 
- Liwia.. - zaczął cicho, po czym westchnął, najwyraźniej nie wiedząc, jak zacząć. - Wiesz, przepraszam, naprawdę przepraszam. Byłem zazdrosnym, samolubnym idiotą.. Zachowałem się nie fair, wiem to i wiem też, że to ja wszystko spieprzyłem. Nie chcę tylko zaprzepaścić naszej przyjaźni.. Proszę cię tylko o jedno - zrobił kilkunastu sekundową przerwę. - Nie traktuj mnie jak kogoś, kogo nie znasz, dobrze? Zależy mi na tym.. - skończył cichym głosem, opuszczając lekko głowę.
- Nadal chcę utrzymywać z tobą kontakt. Fakt, że nam nie wyszło, nie musi wcale zmieniać naszych stosunków do siebie nawzajem - uśmiechnęliśmy się do siebie, zatrzymując się już pod moim domem. - Dziękuję za bezpieczne odholowanie do domu - zaśmiał się, kiwając głową.
- Takie holowanie to sama przyjemność - odpowiedział. 
- Przytulasek? - zapytałam, a on bez chwili wahania objął mnie w pasie i cmoknął w policzek.
- Dziękuję za szansę, Liw.

Zatrzasnęłam za sobą frontowe drzwi, zdjęłam kurtkę, czapkę, szalik, rękawiczki, stopami pozbyłam się butów, rzuciłam plecak pod stojak na ubrania i już miałam wbiegać na schody, by polecieć prosto do swojego pokoju..
- Liwia! - usłyszałam głos mojej mamy, więc szybko poleciałam do kuchni, gdzie gotowała obiad.
- No, co tam? Spieszy mi się.. - powiedziałam zniecierpliwiona, przeskakując z nogi na nogę. 
- Hazzę trzeba wyprowadzić - wytarła ścierką ręce i wskazała głową na psa, który stał niespokojnie przy drzwiach. 
- Nie mogę za godzinę? - jęknęłam. Naprawdę zależało mi na zobaczeniu chłopaków, no ale.. 
- Nie, teraz - rozkazała. - No już, chyba że chcesz po nim sprzątać. 
Przewróciłam oczami, szybko kierując się w stronę przedpokoju. Założyłam czarny płaszcz, stare buty "Emu", chwyciłam smycz i podpięłam Hazzę.
- Lecimy - powiedziałam do pieska, wychodząc na dwór.

- Ugh, sorry, musiałam jeszcze iść z Hazzą na dwór - orzekłam na wstępie, rzucając się na łóżko. 
- Nie ma sprawy - odparł Zayn, uśmiechając się szeroko.
- Co tam u ciebie mała, jak w szkole? - zapytał Niall. - Uczysz się pilnie do matury? 
- Ty się lepiej ucz, gamoniu. Pan Conrad już obmyśla plan, jak cię udupić w tym roku.. Ale po za tym to jak zawsze, nic ciekawego. A co u was? - zapytałam, rozpakowując czekoladę. Byłam strasznie głodna, a na obiad musiałam czekać jeszcze godzinę.. Zagłodzą mnie.
- Jakoś płynie. Tęsknimy za wami - Zayn wywinął wargę, tak jak Niall. - A tak poza tym, to masz pozdrowienia od Louis'a i Liam'a. Nie mogą tu być, bo nagrywają teraz swoje solówki. 
- A gdzie Harry? - zapytałam, wkładając sobie do ust dwa rządki czekolady. Niall patrzył na mnie z mordem w oczach. 
- Rayn miał do niego sprawę, powinien niedługo wrócić - odpowiedział Zayn.
- No co? - zapytałam w końcu Niall'a, który ciągle patrzył na mnie jak hiena na mięso.
- Nic, czekoladę bym zjadł. A tak poza tym, to wcale nie jest okej, nie jest okej, cześć - zarapował, wywijając dziwnie rękami. - Te ciecie od nowego teledysku dbają o naszą "linię" - zrobił cudzysłów palcami. - I jesteśmy na diecie, czujesz to? Ale.. ja jestem sprytniejszy - wyszczerzył się, wyciągając spod poduszki ciastka i włożył sobie naraz pięć do buzi. - A tfo do fas - warknął z pełnymi ustami, machając środkowymi palcami naokoło. - Falić dietę, Niall Hpforan nie uznajfe tchapfiego szegoś! 
Oboje z Zayn'em patrzeliśmy na niego jak na idiotę, póki nie zjadł swoich ciastek.
- Nie, a tak poważnie, to w poniedziałek zaczynamy nowe życie - oznajmił Zayn, uśmiechając się w kierunku Niall'era, który wydziubywał okruszki z opakowania. - Ja rzucam palenie, a Niall słodycze. 
- A ty? - dopytał Horan, podnosząc brwi. 
- A ja... Ja mogę rzucić szkołę. 
- Nawet o tym nie myśl, Różalska, nawet w żartach, bo skopię ci tyłek - pogroził mi Zayn. 
- Ty, słuchaj to! - krzyknął Niall. - Nasz gitarzysta, John, ostatnio tak się na nas zdenerwował, masakra! Szedł sobie z napchaną w wiadomych miejscach - dotknął swoich niewidzialnych piersi - blondyną i chcieliśmy zrobić mu żart, no wiesz, pobawić się z nim. Uczepiliśmy się jego nóg, wskakiwaliśmy na plecy, gryźliśmy rękę, czoło, zdejmowaliśmy portki.. I zrozum, ta blondynka spojrzała na naszą piątkę jak na idiotów, coś tam wyjąkała po tybetańsku i uciekła. John był na nas tak wściekły, że bił nas swoją gitarą! - dokończył opowiadanie o zdemoralizowanym John'ym. - Czujesz to?
- No wiesz, też bym się wkurzyła, gdyby ktoś spłoszył mi laskę sprzed dzidy - odrzekłam, zwijając opakowanie po czekoladzie w kulkę.
- Co? - zapytał Harry z przerażoną miną, pojawiając się w kamerce. Ten to zawsze znajdzie idealny moment, kiedy mówię coś głupiego.


***

Dziękuję za komentarze, no i pozdrawiam (chyba) najstarszą czytelniczkę bloga - ostatecznie ostatni komentarz od Anonimka zmotywował mnie do skończenia tego rozdziału, bo tak to nie wiem kiedy bym się za to zabrała :P 
No to This Is Us nadchodzi wielkimi krokami, nie mogę się doczekać :D Pewnie i tak nie pójdę do kina, ale w sumie może to i lepiej, bo znając mnie rozryczę się 874384453 razy + ze szczęścia będę darła japę + będę się śmiać a dowiedziałam się, że mam śmiech jak rozrusznik od jelcza ( pozdrawiam mojego przyjaciela, który to powiedział ) .
Ogólnie TCA w tym roku to jakaś porażka :< The Wanted wcale nie siedzieli obok 1D, Taylor nie wręczała nagrody Harry'emu, jakoś tak na szybko było, w stylu " masz tu nagrodę, a teraz spieprzaj ", ahh lipton moi drodzy. Wakacje się kończą, nieeee :<<<<<